Metoda Michaela Montignaca

Moja droga pod górkę do wymarzonej wagi :)

Moja waga

środa, 9 maja 2012

Chudne!!!!!!

No i cudnie :) Na starość widać sama dieta nie wystarczy ;) Zmobilizowałam się więc i zawzięcie ćwiczę - mniej wiecej od trzech tygodni, co drugi dzień rezerwuję sobie godzinkę tylko dla siebie i macham :) Ostatnio najczęściej korzystam z płyty z kwietniowego (lub marcowego) shapea. Super ćwiczenia, dające nieźle w kość, choć zanim zaczęłam ćwizyć i przegladałam płytę - wygladały niewinnie. Ćwiczenia prowadzi Ewa Chodakowska - polecam! Oprócz tego jeżdżę na rowerze (ok. 10-15 km jednorazowo), rolkach (tu z córką więc spokojnie), łażę z psem na długie spacery. Ogólnie rzecz ujmując ruszam się! I jest fajnie:)

piątek, 27 kwietnia 2012

Byle do przodu.....;)

Właśnie! :) Waga oscyluje między 63 a 63 z haczykiem (czasem z hakiem) :) zaczyna ładnie spadać w okresie "normalności kibelkowej", niestety rzadko się to zdarza :( Ale twarda jestem, siemie lniane piję codziennie wieczorem, rano woda z cytryną na czczo nadal, efekty raz są, a raz ich nie ma - nie mam pojecia od czego to zależy.
Dodatkowo ćwiczę praktycznie codziennie, to znaczy codziennie staram się uaktywnić ;) Wczoraj jeździłam z córką na rolkach, dziś godzinka na rowerze. Ćwiczę z Cindy, z Petrą Colberg, dziś schomikowałam sobie ćwiczenia z Ewą Chodakowską. Marzy mi się jeszcze fat burning z Zozią budkiewicz, ale nie moge tego zdobyć od jakis dwóch lat :(
Może ktoś ma?.......................tak nieśmiało spytam :)

sobota, 14 kwietnia 2012

.......i poświątecznie :)

Moja dieta mnie nie lubi :( A ja tak lubię ją :(
Zaparcia daja mi się cały czas we znaki, mmimo że robię wszystko co tylko mozliwe żeby poradzić sobie z nimi domowymi, naturalnymi sposobmami. Jestem pewna, ze gdybym włączyła codziennie jakieś ziółka przeczyszczające, chudłabym ładnie.... ale moim zdaniem takie specyfiki to ostateczność. Doprowadza mnie to do rozpaczy dosłownie, jestem nawet gotowa iść z tym problemem do lekarza - może coś poradzi?
Póki co staram się nadal, nawet w święta nie skusiłam sie na słodycze, starałam sie jak tylko to możliwe trzymać diety, ale mało warzyw i mało ruchu zrobiło swoje - magazaparcie i 1,5 kg do przodu na wadze:(
Dopiero teraz wracam powoli do stanu sprzed świąt, ale moja beznadziejna przemiana materii skutecznie mi to utrudnia.
Postanowiłam codziennie chodzic na conajmniej czterdziestominutowe, dość szybkie spacery. I rano po zaprowadzenieu towarzystwa do placówek śmigam z psem ;) Lubię te nasze poranne szybkie spacery - fajnie mieć psa - sama w życiu bym nie polazła z własnej woli ;)
Dziś sobota (dzieciory w domu), więc odpuszczam szybki spacer, ale jutro godzina gimnastyki z Cindy (taki mam plan) :)

czwartek, 5 kwietnia 2012

przedświątecznie :)

Spodnie sobie kupiłam - rozmiar 38!!!!! Ostatnio taki nosiłam jak byłam piekna i młoda ;) - średnio 15 lat temu! 
Dobra - następne ważenie w środę po swiętach, wracamy wtedy do domu z wojaży.... oj będzie się działo..:)
Wytrzymam! dam radę! Ale te keksy w piekarniku tak cudnie pachną!
A święta się jeszcze nie zaczęły.....
ojojoj....
;)

wtorek, 3 kwietnia 2012

63,2

Nie mam pojecia od czego w moim przypadku zależy spadek wagi....Od kilku dni systematycznie powolutku waga leci w dół :) I dobrzze mi z tym :)
Wczoraj przymierzałam dżinsy (stare pękły na tyłku) w rozmiarze.........38!!!!!! Bomba :)
Póki co jestem po śniadaniu - kromka (wystarczyła!!!!!) chleba MM z sałatą, twarożkiem, ogórkiem, papryka, jogobellka, kawa z mlekiem :)
Na drugie śniadanie dokończę kanapkę z pierwszego - zjadłam tylko jedną i jestem full :)
Na obiad cycki kurzęce jakos zrobione, surówka z pora,
kolacja..... nie wiem


Jak tu wytrzymać przez święta...................................!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 30 marca 2012

Trzymam się :)

Wczoraj rano waga pokazała 63,6! Bardzo opornie mi to idzie, chyba mój organizm polubił moja wagę i  nie zamierza pozbywać się balastu ;) Ale jestem twarda. Nie mam już jakiegos wielkiego ciśnienia, widzę po sobie, po spodniach, po stanikach że jest lepiej, coraz mniej mnie wystaje spod ciuchów ;) Postanowiłam, że jak waga pokaże 62 kg to kupię sobie nowe spodnie - a nie mam zbyt wiele czasu, bo dżinsy moje (jedyne) na tyłku mi się zaczynają przecierać!
Przedwczoraj wieczorem zjadłam 2 cukierki czekoladowe i kilka paluszków.... nie zagryzłam zieleniną ;) Dzis rano waga pokazała 64,2, więccoooffffffka totalna!
Codziennie robię conajmniej półgodzinny spacer z psem dość szybkim rokiem - no nie kurcgalopkiem, ale raczej żwawo :) Na inną forme aktywności oprócz basenu raz w tygodniu nie mam czasu nic a nic. I tak to mniej więcej wyglada....

sobota, 24 marca 2012

Wiosna :)

Piękna pogoda, po prostu piękna :)
Starszy dziecior w postaci osmiolatki wyeskpediowany na biwak zuchowy :) Jestem więc przez weekend posiadaczka jednego dziecka. fajnie? No własnie nie bardzo - owszem, mamy dla siebie mnóstwo czasu, ale taka starsza siostra w domu to jednak luksusowa opieka dla prawieczterolatka :)

Nie właziłam dzis na wage i nie bedę włazić codziennie jak głupia. najważniejsze że moe metody usprawnienia spraw kibelkowych jako tako działają - liczę na lekkie spadki:)

Dzis jadłam :
śniadanie - owsianka :), ogórek kiszony, papryka, rzodkiewka, kawa z mlekiem
II sniadanie - bułka MM z nutellą MM (gotowana fasola, kakao, jogurt nat., fruktoza), ogórek kiszony i świeży, jogobellka brzoskwiniowa(wcae się nie najadłam, mimo że zjadłam moim zdanie zbyt dużo),
obiad - mięsko z udźca kurzego z pieczarkami w sosie smietanowym, surówka z pora,
kolacja - jeszcze nie wiem, pewnie sałatka, albo ...... nie wiem - pewnie sałatka.

na rower mi się chce!

piątek, 23 marca 2012

63,9!!!!

Jest tak jak przypuszczałam - moja przemiana materii zatrzymala się ;), bo nazwanie tego "zwolnieniem" jest mooocno przesadzone. Po ponad tygodniu moich starań (piję siemie lniane wieczorem i codziennie rano wodę z sokiem z cytryna na czczo, dodatkowo płatki owsiane z suszonymi śliwkami na sniadanie), jako teko sytuacja wraca do normy, a to od razu widac na wadze :)

O trzech dni rano, po zaprowadzenieu synaka do przedszkola robie sobie okołogodzinny spacer z psem - dość szybkim krokiem. To taka namiastka treningu kardio :), myślę nawet że można to pod taki trening podciągnąć śmiało, bo wracam zmęczona, spocona i zadowolona :)


Póki co menu na dziś:

śniadanie - owsianka MM z suszonymi śliwkami, ogórek świeży, papryka, kawa z mlekiem,
II sniaanie - bułeczka MM, twarożek ze szczypiorkiem, jogobellka brzoskwiniowa, ogórki kiszone,
obiad - filet z dorsza, surówka z pora,
kolacja - bedzie sałatka cos w stylu greckiej, czyli warzywa, ser feta i sos na bazie oliwy z oliwek.
Wieczorem kieliszek wina :)

środa, 21 marca 2012

siemię lniane

Jedyną rzeczą jakiej nie próbowałam wcześniej w walce z zaparciami jest właśnie siemie lniane. Szczerze mówiąc absolutnie nie wierzyłam że okaże sie pomocne, ale nie miała wyjścia... i stał się cud! Nadal nie jest idealnie (oj daleeeko do ideału), ale widzę efekty ;)
Jak to się robi? Otóż zmielone ziarenka siemienia lnianego - 2 łyżeczki - zalewam wodą, moim zdaniem nie ma różnicy czy gorącą czzy letnią, czekam pół godziki i wypijam. Smaczne nie jest, więc piję szybko. Dodatkowo rano na czczo wypijam szklankę wody z cytryną lub z namoczonymi wieczorem sliwkami suszonymi. Mam nadzieję że pomoże na dłuższą metę.... A jak nie to chyba pora badania jakies zrobić....

poniedziałek, 19 marca 2012

cienka jestem jak.....

.....dupa węża!!!!





Ponieważ prognozy pogody na weekend kusiły, zapakowałam dzieci do samochodu i pojechaliśmy do mojej mamy, a właściwie do taty bo u niego nocujemy. Do niedzieli rano jedynym grzechem była sklepowa kiełbasa na ognisku, ale juz bez przesady - kawałeczek nikogo nie zabije (ani nie upasie ;)).  tak więc bez wyrzutów sumienia wkroczyłam w niedzielę w nowy etap mojego życia - etap trzydziestosześciolatki ;) I tu się właśnie zaczęło.... Moja kochana ośmioletnia córka upiekła z babcią tort dla mnie:)Urodzinowy. Sama własnoręcznie go ozdobiła! No i jak tu nie zjeść??? No jak?!? Oczywiście na jednym kawałku sie nie skonczyło:( a do wieczora bylo jeszcze gorzej :( Mój mąż (cholera) do prezentu urodzinowego dołożył pudełeczko mleczka alpejskiego - pudełko znaczy nie pudełeczko, bo te opakowania są spore przecież. .................... nie wiem ile zżarłam, ale sporo :(
Nie sądziłam że będę taka cienka, ostatnim razem nie złamałam zasad przez 6 miesięcy - ani jednego odstępstwa od założeń diety - słowo!
I teraz co? Od dzisiaj z ręką na sercu dieta dalej? Nie mam żadnych okazji do grzechów aż do Wielkanocy ;) Póki co:

Śniadanie - płatki owsiane na mleku, ogórek zielony, jogobelka brzoswiniowa, kawa z mlekiem.
Obiad - gulasz z udźca kurzego, fasolka zielona, surówka z pekinki, pora, koperku z sosem czosnkowym.
Koalcja - nie wiem - nie kupiłam sera pleśniowego (fuck!), a taką miałam ochotę na "szopską" sałątkę.... kupię makrekle i z jajkiem i ogórami kiszonymi wciągnę.